#2 Esesman i Żydówka – Justyna Wydra

Kwiecień 1943 roku, transport krakowskich Żydów, z którego Debora Singer wyskakuje. Niestety w wyniku upadku z jadącego wagonu, skręca nogę w kostce. Postanawia schronić się nieopodal, w zagajniku, czekając na śmierć. Przerażona, słyszy warkot motocykla, a chwilę później do odgłosu dołącza obraz – do dziewczyny zbliża się esesman, hauptsturmführer Bruno Kramer. Jak się okazuje, mężczyzna nie chce zrobić jej krzywdy, wręcz przeciwnie, jest jej wdzięczny za okazaną mu niegdyś pomoc i chce się odwdzięczyć tym samym

Bruno ofiaruje Deborze pomoc – podróż do Krakowa motocyklem, gdzie podczas przymusowego postoju, dziewczyna w pierwszej chwili myśli, że dała się łatwo oszukać i za chwilę zostanie oddana w ręce żołnierzy. Nowo poznany oficer SS jednak jej nie zdradza, jego mundur budzi respekt w żandarmeriach, dlatego też nie doszło do rewizji. Okazuje się nawet, że oficer proponuje dziewczynie schronienie we własnym domu – ciepłą kąpiel i zabandażowanie nogi. Spotkanie z Deborą uświadomiła Kramerowi, że może zrobić coś przyzwoitego, odwdzięczyć się dziewczynie i tym samym uciszyć własne sumienie.

Bruno dołączył do elitarnej gwardii Himmlera z wyboru. Czuł się stworzony do dawania przykładu swoją osobą, postawą, chciał należeć do elity, był gotowy do największych poświęceń dla Fuhrera i Vaterlandu. Jednak już w szkole obrana droga życia zaczęła go uwierać.

Sytuacja rodzinna Debory odbiegała od standardów Kramera – oboje rodzice pochodzili z zamożnych, spolszczonych rodzin żydowskich, mających szeroki krąg znajomych wśród śmietanki towarzyskiej Lwowa. Pomoc współbraciom zamykanym w getta uważała za swój obowiązek. Kursowała między gettem, a aryjską stroną miasta, przenosząc meldunki, a nawet wyprowadzając z getta żydowskie dzieci. Pomagała jej w tym znajomość niemieckiego i podrobione dokumenty, które otwierały bramy obu światów.

„Byłam głucha na podszepty własnego sumienia, przypominające, że to, co robię jest zdradą, krzyk rozsądku budzący mnie w nocy i oblewający zimnym potem, w tej przedrannej godzinie, gdy umysł pozostaje wpół uśpiony, a do głosu dochodzi zaś podświadomość.”

Jest to powieść  wzruszająca, pisana językiem wielu uczuć, przede wszystkim językiem miłości. Uczucie, które wykiełkowało na tle toczącej się II wojny światowej… Czy to mogło wydarzyć się naprawdę? Jest to tak mało prawdopodobne, by dwa totalnie przeciwległe sobie światy, dwa jednoimienne magnesy, żywiły do siebie coś więcej niż wzajemną nienawiść, a jednak Justyna Wydra wychodzi temu naprzeciw. Historia, która w większości jest zgodna z realnymi wydarzeniami, przywraca czytelnikowi wiarę w ludzkość i dobre serce.

Strony atakujące może i faktycznie były bezduszne i złe, choć nie można zaprzeczyć, że pośród wszystkich szkopów nie było ani jednej dobrej duszy. Nie każdy Niemiec gwałcił i zabijał, a nie każdy Żyd był patriotą.

Brzmi to irracjonalnie – związek niemieckiego esesmana i Żydówki. Ogień i woda. Wilk i owca. Życie i śmierć.

Choć, kto wie? Może Żydówka naprawdę mogłaby rozczulić skamieniałe serce Niemca i obudzić w nim, dotychczas niewypływające na światło dzienne, płomienne uczucia?

Poruszony został również ważny wątek – człowieczeństwa w obliczu okrucieństw wojny. Pomocy kata i jego ofiary.

„Ten związek był dziwny (…) Dziewczyna czasem marzyła o wszystkich tych drobnych gestach, które wykonują wobec siebie zakochani, o uścisku ręki, objęciu wpół, o pocałunkach kradzionych ukradkiem w ciemnym kinie, sama jednak nie próbowała wymuszać takich sytuacji. Zdawała sobie sprawę, czym to się dla nich obojga może skończyć.”

Pod koniec 1944 roku sytuacja na froncie bardzo się zmieniła. Rzucani do walki byli coraz to młodsi rekruci, jednak ludzkie rezerwy Rzeszy wyczerpywały się dość szybko. Sam Bruno dostał rozkaz nadzorowania obozu w Oświęcimiu. Nadszedł czas pożegnania.

„Z powrotem znalazła się w jego ramionach. Obok nich przechadzali ludzie (…) Ale oni nie zwracali uwagi na otaczający ich świat, na przechodniów (…)”

Książka pozbawiona jest wszelkich uniesień, które można znaleźć w romansach. Mówi ona jednak o tym, iż potrzeba czasu, by uczucie wykiełkowało, by wybaczyć pewne rzeczy i o nich zapomnieć, że wojna komplikuje życie skrajnym społecznościom, i że nawet po wojnie nie wszystko jest piękne i kolorowe.

Pozbawiona rozdziałów, co troczę podczas czytania mnie męczyło, wydarzenia ułożone chronologicznie. Losy bohaterów przedstawione w narracji, przeplatanej myślami jednego do drugiego.

Co jest w tej powieści piękne? Te dwa skrajne przypadki spotykają się w najgorszym możliwym momencie życia dla obojga, dodatkowo są dla siebie śmiertelnymi wrogami, jednak nie zabijają się. Ba! Nawet zakochują w sobie wzajemnie. Uczynili niemożliwe możliwym. No i to zakończenie!


Tytuł: Esesman i Żydówka

Autor: Justyna Wydra

Wydawnictwo: Zysk i S-ka

Data wydania: 12-04-2015

Moja ocena: 8/10