Mieszkanki Nagyrév na czele z Cioteczką Zsuzsą w latach 1914-1929 odpowiadały za śmierć co najmniej 160 osób. Cioteczka Zsuzsa była akuszerką w wiosce, a arszenik destylowała z lepiku na muchy i sprzedawała go kobietom. W ten sposób pomagała pozbyć się okrutnych mężów, leniwych synów czy niechcianych płodów. Arszenik był o tyle idealną trucizną, że można było dodać go do kawy czy zupy i był zupełnie niewykrywalny, w razie jakichś podejrzeń. Fabrykantki przez większość życia pozostawały bezkarne, aż w końcu odkryto, jakie zbrodnie popełniły.
Patti McCracken stworzyła powieść true crime z połączeniem kryminału. Duszny klimat węgierskiej wioski i mordy z zimną krwią naprawdę nieźle potrafią przyciągnąć czytelnika. Akuszerka początkowo nieśmiało, z czasem z większą wprawą i śmiałością lawirowała między domami, otruwając kolejnych mężczyzn i zapewniając sobie ziemię i dostatek na długie lata.
Jednak muszę przyznać, że lektura Wioski wdów nie należała do najłatwiejszych. Akcja powieści jest bardzo powolna, a w książce dominują głównie opisy. I choć bardzo zaciekawił mnie wątek Cioteczki Zsuzsy, potrzebowałam robić sobie dłuższe przerwy, aż w końcu przeczytałam całość. Jednak nie zrażajcie się dużą ilością opisów, książka jest naprawdę dobra i bardzo ciekawa!
Tytuł: Wioska wdów. Szokująca historia morderczyń z wioski Nagyrév
Tytuł oryg.: The Angel Makers: Arsenic, a Midwife, and Modern History’s Most Astonishing Murder Ring
Autor: Patti McCracken
Wydawnictwo: Mova
Data wydania: 22-03-2023
Przekład: Urszula Gardner
Moja ocena: 7/10