Mąż Liwii został brutalnie zamordowany w ich wspólnym domu. Do dziś nie wiadomo kto jest zabójcą. Minęło pół roku, a ona ciągle nie może dojść do siebie, choć bardzo próbuje być dobrą matką dla ich synka. Na domiar złego, w biały dzień ktoś porwał jej dziecko. Światełkiem w tunelu jest Krystian – policjant, przyjaciel rodziny, który pomaga Liwii w trudnych chwilach.
„Wokół mojego gardła powoli zaciska się kolczasty drut, bo patrząc w twoje oczy, z których ulatuje życie, zaczynam zdawać sobie sprawę z tego, co się stało, co się dzieje i że to już nigdy się nie odstanie.”
Defekt opisywany jest jako fenomenalny i wciągający thriller, czego ja nie poczułam wcale. Po intrygującym początku spodziewałam się dobrej historii. Jednak im głębiej w las, tym gorzej. Wspomnienia, rozmowy z ojcem, które były dla mnie zbędne i niezrozumiałe, wieczne pisanie „mała”, co przyprawiało mnie o dreszcz niepokoju i wstrętu… Mogłabym tak wymieniać jeszcze długo, ponieważ naprawdę książka mnie wynudziła. Historia jest mało wiarygodna i przewidywalna, nie ma w niej nutki zaskoczenia, która jest potrzebna w takim gatunku.
Główna bohaterka dosłownie mnie irytowała. Chociaż przedstawiona jest jako kobieta w trudnej sytuacji, traci męża, później boi się o los zaginionego chłopca, nie byłam w stanie jej współczuć. Według mnie to niedojrzała i wysoce nieodpowiedzialna kobieta, która nie potrafi zadbać ani o siebie, ani o swoje dziecko. Spodziewałam się czegoś więcej po kreacji bohaterki, która jest w tak ciężkiej sytuacji.
Choć dla mnie to było wielkie rozczarowanie i nieporozumienie, nie odmówię nikomu przeczytania tej książki i ocenienia jej według uznania.
Tytuł: Defekt
Autor: Olga Kruk
Wydawnictwo: Filia
Data wydania: 14-07-2021
Moja ocena: 3/10