Akcja powieści rozgrywa się w domu spokojnej starości. W upalne lato pensjonariusze siedzą na tarasie i wracają wspomnieniami do przeszłości, która była trudna i bolesna. Ci ludzie, teraz u schyłku życia, czekający na odwiedziny bliskich, to niegdysiejsze dzieci z obozów śmierci.
Pojawiają się tutaj także retrospekcje głównej bohaterki, której ciałem fascynował się Mengele, a ten był przecież odpowiedzialny za różne eksperymenty pseudomedyczne. Pani Czechna chwali się współmieszkańcom, że była Miss Auschwitz. Jest wręcz dumna z tego, iż doktor Mengele wybrał ją sobie spośród tysięcy młodych dziewczynek. A może to tylko maska, którą przybiera kobieta, aby wymazać te okropne wspomnienia?
„Zawsze byłam ładniutka. Miałam wszawicę, świerzb, czerwonkę, tyfus, ale miałam też urodę. Lala jak z żurnala. Doktor Josef umiał to docenić.”
W rzeczywistości doświadczenia obozowe w książce pojawiają się sporadycznie, choć dziecięca trauma wraca z podwójną siłą tuż przed śmiercią. Autorka skupiła się na procesie starzenia, który zaciera wspomnienia i koloryzuje te, które jeszcze pozostały. Oczekiwaniu na kres. Powolnym traceniu władzy nad ciałem, które niegdyś przeżyło obozowe piekło.
Zyta Rudzka odważnie w swoich dziełach podejmuje temat starości, trochę z humorem, czasem z powagą, by pokazać nam, że nie jest to tylko rdzawienie ciała. Starszy człowiek to nadal człowiek. Z uczuciami i emocjami. Marzeniami i pragnieniami, pomimo wielu chorób, które zaatakowały jego liche ciało. Podsumowując, z taką myślą trzeba się oswoić, bowiem spotka ona każdego z nas.


Tytuł: Ślicznotka doktora Josefa
Autor: Zyta Rudzka
Wydawnictwo: W.A.B.
Data wydania: 29-09-2021
Moja ocena: 7/10
