#132 Wizyta – Helen Phillips

Pewnego wieczoru Molly siedzi sama w domu z dwójką dzieci, gdy nagle słyszy jakiś hałas. To na pewno nie jej mąż David, który wyjechał z miasta, a opiekunki tego dnia nie ma w pracy. Mogą to być kroki intruza lub… jej własne lęki, które zakłócają spokojne życie jej rodziny. 

 

„Przykucnęła w ciemności przed lustrem, tuląc kurczowo oboje – niemowlę prawą, starsze dziecko lewą ręką.

Z sąsiedniego pokoju dobiegał odgłos kroków. Usłyszała je przed sekundą.”

Molly, która jest paleobotanikiem i specjalizuje się w skamielinach roślin, czasem słyszy niebezpieczeństwo w codzienności, na przykład płacz synka w przejeżdżającej obok karetce.

Nie wiedząc, czy zagrożenie jest realne czy wyimaginowane, kobieta wraz z dziećmi wycofuje się do kąta sypialni, zastanawiając się, jak chronić potomstwo. To, co ostatecznie odkrywa Molly, sprawia, że będzie musiała dosłownie zmierzyć się z własnymi obawami i ograniczeniami.

Jest to dość dziwna i niecodzienna lektura. Trochę mnie irytowała, ponieważ szybko trzeba kojarzyć fakty, aby w końcu połączyć je w całość. Jednak to powolne budowanie napięcia jest świetnym zagraniem Autorki, aby zszokować zakończeniem. Choć to mało powiedziane – aby zabrakło tchu, przyspieszyło serce, włoski stanęły dęba… wstrząsnęło do głębi.

Książka opowiada o trudach macierzyństwa, które w książce przedstawione jest jako bestia, która łączy ze sobą bezgraniczną miłość i strach o własne dzieci.

Nie jest to typowy thriller, ponieważ jest trochę elementów fantastycznych. Aczkolwiek mamy tutaj bardzo rozbudowane studium psychologiczne postaci. Są świetnie wykreowane, nieszablonowe, a ich zachowania nie zawsze są logiczne.

Phillips opowiada nam tę historię za pomocą krótkich rozdziałów, które niekiedy nie zajmują nawet jednej pełnej strony. Tak jak wspomniałam – istnieje tutaj pewien rodzaj zagadki. Oś czasu jest zaburzona na tyle, że Czytelnik sam musi poskładać elementy w spójną całość. Zatem, próbując śledzić tę chronologię, stara się nadać temu wszystkiemu sens.

Życie codzienne jest tutaj nudne i fascynujące, znajome i jednocześnie takie obce. Molly, martwiąc się o to, kim się staje, czy jest w stanie zaspokoić potrzeby rodziny oraz własne, czy jej dzieci są bezpieczne, jest prawdziwa i realna w swoich lękach i troskach, a także wtedy, gdy wszyscy są szczęśliwi.

Prószyński i S-ka
Recenzja: Wizyta - Helen Phillips

Tytuł: Wizyta

Tytuł oryg.: The Need

Autor: Helen Phillips

Wydawnictwo: Prószyński i S-ka

Data wydania: 02-03-2021

Przekład: Maciejka Mazan

Moja ocena: 8/10

 

 

 

podpis2