Britt jest wkurzona. Na siebie, na męża, na cały świat. Nico jest zupełnie inna. Nie umie się wściekać, widzi świat w kolorowych barwach. Dlatego też wściekłość Britt tak bardzo jej się podoba.
Jest to książka, przez którą zostałam zrozumiana w stu procentach. Na rynku wydawniczym nie ma zbyt wiele takich książek. Brutalnych, do bólu prawdziwych, szczerych, o tu i teraz. O emocjach, które kłębią się w człowieku od rana do wieczora. O braku możliwości ujścia emocji. Ta książka totalnie do mnie trafiła, dając mi poczucie, że nie jestem sama. Britt pokazuje, że z każdej sytuacji, choć byłaby naprawdę beznadziejna, jest wyjście. Nawet jeśli cały świat wali nam się na głowę.
Britt ma wiele na głowie. Dodatkowo ma poczucie, że nikt jej nie rozumie i z każdą swoją emocją jest sama. Nico jest inna, bierze z życia pełnymi garściami, nie martwiąc się o nic. Wiecie, chciałabym żeby każdy z nas żył życiem Nico. Beztroskim i pełnym radości. Podejrzewam jednak, że większość z Was utożsami się z Britt. Natomiast pamiętajcie, że każda Britt zasługuje na radość Nico. Czasem po prostu trzeba wykrzyczeć głośno to, co w nas zalega. I czasem słowo ku*wa nie wystarczy. Polecam ogromnie!
Tytuł: Ku*wa, k*rwa, kur*a
Tytuł oryginalny: Faen, faen, faen
Autor: Linn Strømsborg
Wydawnictwo: ArtRage
Data wydania: 23-10-2023
Przekład: Karolina Drozdowska
Moja ocena: 10/10