Lo Blacklock dostaje ofertę marzeń – ma napisać artykuł o rejsie luksusowym statkiem wycieczkowym Aurora. Tuż przed rozpoczęciem wyprawy ktoś włamuje się do mieszkania bohaterki, zatem wycieczka może dać jej wytchnienie po traumatycznych przeżyciach. Podczas rejsu wszystko przebiega świetnie, do momentu, aż kobieta jest świadkiem morderstwa. Lo od razu chce to zgłosić, jednak okazuje się, że nikt z pasażerów nie zaginął. Co tak naprawdę widziała kobieta?
Jak wiecie, uwielbiam książki Ruth Ware i prawie każda z nich podobała mi się tak samo bardzo. Kobieta z kabiny dziesiątej od początku wciąga nas klaustrofobiczną atmosferą. Może na samym początku od razu tego nie wyczujecie, natomiast od samego włamu dużo zaczyna się dziać. Autorka postawiła na silną postać kobiecą, która ma sporo problemów i negatywnych cech, co sprawia, że wydaje nam się bardziej realna, a nie oderwana od rzeczywistości. Osobiście czułam współczucie do biednej Lo, której od traumatycznych przeżyć towarzyszyło załamanie nerwowe i musiała pomagać sobie antydepresantami, przez co każdy traktował ją jak wariatkę. Zatem naprawdę wielki plus dla Ware za stworzenie tak wielowymiarowej postaci.
Kobieta z kabiny dziesiątej to thriller wartkiej akcji, który wciąga i trzyma w napięciu. Towarzyszyłam Lo w nierównej walce poszukiwania mordercy, podczas gdy każdy na statku był podejrzany równie mocno. Polecam!
Tytuł: Kobieta z kabiny dziesiątej
Tytuł oryginalny: The Woman in Cabin 10
Autor: Ruth Ware
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Data wydania: 11-10-2023
Przekład: Anna Tomczyk
Moja ocena: 7,5/10